„Jestem zupełnie normalnym człowiekiem, na miłość boską!” – Wisława Szymborska i wysoka wrażliwość? Naprawdę?
Niedawno na moim koncie na Instagramie: psycholog_wwo (KLIK) ruszyłam z serią pt. „Znane Kobiety wwo”, w ramach której postanowiłam podawać przykłady i inspiracje, że wysoka wrażliwość to wartościowa, wręcz pożądana cecha, którą da się tak rozwinąć, by, zamiast uprzykrzać nam życie, stała się wielkim darem. Czasem wręcz to dzięki niej można osiągać wyjątkowe cele, nierzadko zmieniające świat.
Zaczęłam wypisywać sobie i analizować życiorysy różnych Kobiet, co do których wiem na pewno, że się tą cechą charakteryzowały. Bardzo rosłam w dumę uświadamiając sobie, że mamy, jako wysokowrażliwcy, tak wspaniałe przedstawicielki. Dodatkowo zauważyłam, że do osiągnięcia życiowego sukcesu potrzebne, u nich wszystkich, było jedno: pełne zaakceptowanie siebie w swojej naturze i wybranie drogi życiowej, która najpełniej pozwoliła by jej się wyrazić. Zauważyłam, że wszystkie one odnalazły swoje własne 3 SP w życiu: SPokój, SPójność, SPełnienie.
„3 SP dla SP” to moja autorska metoda, wspierająca wysoko wrażliwe Kobiety w optymalnym rozwijaniu cechy, jaką jest wysoka wrażliwość, by znaleźć szczęście i poczucie sensu w życiu. Ogromnie się więc cieszę, że znajduję w historiach znanych, wysoko wrażliwych Kobiet dowody na to, że podążanie właśnie za tymi 3 SP jest właściwą drogą, byśmy mogły stawać się w pełni sobą, uleczyć się z poczucia wstydu, zaakceptować w pełni siebie i dawać światu to, co w nas najlepsze.
Wszystkie Kobiety z mojej listy mogły w pełni rozkwitnąć, jako wysoko wrażliwe Kobiety, ponieważ znalazły własną drogę do swoich 3 SP. Ja sama także musiałam ją kiedyś odnaleźć (o czym możesz przeczytać TUTAJ (KLIK)) , a od 7 lat wspieram w odnajdywaniu i rozwijaniu 3 SP inne wysoko wrażliwe Kobiety. Dlatego właśnie pod kątem 3 SP staram się analizować sylwetki kolejno prezentowanych Kobiet WWO.
Jedną z nich jest sama Wisława Szymborska. Która, w momencie życia, gdy dotkliwie poczuła swoją „inność” wynikającą z wysokiej wrażliwości, napisała do bliskiej osoby w liście:
[…] Nigdy dotąd nie myślałam o sobie jako o kimś bardzo różnym od normy, sam o tym chyba wiesz. Tutaj widzę, że jestem skrajnie inna, właściwie dramatycznie inna, co wcale mnie tak znowu nie cieszy.
A przecież jestem zupełnie normalnym człowiekiem, na miłość boską!”
To ostatnie zdanie stało się moją mantrą na trudne chwile, w konfrontacji z brakiem zrozumienia ze strony innych dla tego, czym jest moja wysoka wrażliwość.
Post umieszczony na Instagramie, przedstawiający osobę Wisławy Szymborskiej pod kątem cechy, jaką jest wysoka wrażliwość, odbił się szerokim echem w mojej społeczności wysoko wrażliwych Kobiet. „Naprawdę?” „Ona też?” „A skąd Ty znasz te wszystkie fakty na jej temat?”, „Napisz coś więcej, to się świetnie czyta!”.
Na Waszą prośbę zatem postanowiłam ten właśnie post rozszerzyć, w niniejszym artykule. Przede wszystkim odnajdziecie w nim skrawki tzw. biografii wewnętrznej naszej noblistki (skupiam się na świecie wewnętrznym pani Wisławy, jej sposobie widzenia świata, jego rozumienia). Takie podejście pokazuje drogi kształtowania się jej tożsamości, sposoby na radzenie sobie z różnymi wydarzeniami, przeżyciami, od strony psychicznej. Analizy dokonałam pod kątem mojej metody „3 SP dla SP”, ale również 4 cech charakterystycznych dla zachowań wysoko wrażliwej osoby (tworzących akronim „DOES” opracowany przez dr Elaine N. Aron – pamiętaj, że TUTAJ (KLIK) możesz wykonać bezpłatny TEST na wysoką wrażliwość, badający u Ciebie poszczególne elementy tej cechy):
D (ang. depth of processing) – głębia przetwarzania;
O (ang. Overstimulation)- łatwość ulegania przestymulowaniu;
E (ang. emotional reactivity and empathy) – tzw. reaktywność emocjonalna i empatia;
S (ang. Sensitive) – wyczulenie na niuanse i subtelności.
Cytaty zawarte poniżej pochodzą z biografii Wisławy Szymborskiej autorstwa Joanny Gromek-Illg oraz tomików wierszy poetki. Samą biografię „Szymborska. Znaki szczególne” z całego serca polecam.
Zacznijmy zatem!
Znaleźć spokój, by móc znajdywać prawdziwą siebie…
W mojej definicji SPokoju, w ramach metody „3 SP dla SP” najważniejsze jest podkreślenie FUNKCJI spokoju w życiu wysoko wrażliwej osoby. To dzięki niemu bowiem można w końcu zwolnić i usłyszeć siebie i prawdę o sobie. Potrzebujemy dać sobie szansę na spokój w myślach, w sercu, w relacjach. To ważny element drogi do uznania własnej wartości, równości i niezbywalnego prawa do kreowania życia w zgodzie ze sobą.
Jak i gdzie swój SPokój odnajdywała nasza Noblistka?
Najlepiej w naturze, w górach, w SAMOTNOŚCI. Wisława regularnie jeździła do Astorii – Domu Pracy Twórczej w Zakopanem. Uwielbiała poznawać innych artystów, ale najbardziej ceniła sobie możliwość powrotu do własnego, cichego pokoju, najlepiej jednoosobowego.
W jej listach odnajdujemy liczne dowody na to, że łatwo ulegała przebodźcowaniu, co stanowi dowód na cechę zachowania na literkę „O” (ang. Overstimulation)- łatwość ulegania przestymulowaniu, z naszego akronimu DOES.
Jeden z fragmentów opowiada o podróży Wisławy do Paryża:
„Dość zabawny jest passus o kłopotach ze wzrokiem: miasto jest tak kolorowe, pełne neonów, migających świateł, oświetlonych wystaw, barwnych plakatów, że bolą oczy; podróżując metrem, Szymborska przymyka je […].”
„Mamie i siostrze podaje Wisława więcej szczegółów: pisze o nie dającym się opisać nadmiarze wrażeń i przekonaniu, którego nabrała już pierwszego dnia pobytu, że będzie za Paryżem tęskniła. […] doznali zawrotu głowy z powodu świateł, reklam, ruchu…”
Rozwój TOŻSAMOŚCI u wysoko wrażliwej Kobiety…
Fragmenty dotyczące rozwijania się tożsamości zawsze interesują mnie, w biografiach, najbardziej. Mam bzika na punkcie tej tematyki, zwłaszcza, że widzę w nauce, ale i w praktyce z klientkami, mnóstwo powiązań pomiędzy zdrowym kształtowaniem się naszego obrazu samych siebie a tematyką depresji (która często wynika z niezdrowej ekspresji swojego, tzw. „rdzenia tożsamości”). Wysoko wrażliwe osoby, bez wsparcia, ze strony najbliższych, w dzieciństwie, w nauce rozumienia i akceptowania siebie, często mają rozwinięte niezdrowe poczucie wstydu z powodu tego, jakie są. Nieustannie próbują więc udawać kogoś innego. Ciągłe zakładanie masek, dążenie do perfekcyjnego „ukrywania” swojej „niedoskonałej, zbyt wrażliwej natury”… to zazwyczaj nie kończy się dobrze. Dlatego w mojej metodzie pracy, jako kolejny konieczny filar do rozwijania, proponuję SPójność. Chodzi o SPójność wewnętrzną, czyli dojrzale ukształtowaną tożsamość oraz znalezienie takiego stylu życia, który pozwala zachować spójność pomiędzy tym, kim jesteśmy wewnątrz, w ramach tej tożsamości, a tym, jak ukazujemy się światu zewnętrznemu, w ramach naszych działań, czyli ekspresji siebie.
O samotności wśród bliskich nie-wysoko wrażliwych…
Jak zatem sprawy miały się u naszej noblistki? Dosyć ciekawie.
Wygląda na to, że w dzieciństwie nie czuła się szczególnie dziwnie z powodu swojej wysokiej wrażliwości, ponieważ czuła silną więź z ojcem, również posiadającym tę cechę (jego sumienność, drobiazgowość i świetne spełnianie się w roli doradcy – zarządcy wpisują się mocno w charakterystykę wwo – pamiętajmy też, że jest to cecha dziedziczona genetycznie). To pomagało jej radzić sobie z „niedopasowaniem”, jakie czuła w stosunku do mamy i siostry (najprawdopodobniej nie-wwo) które uważały jej wrażliwość za niedojrzałość i całe życie infantylizowały Wisławę bardzo specyficzną formą troski i ingerencji w jej życie. Wisława ogromnie przeżyła śmierć ojca, jakby tracąc w ten sposób bezpieczne lutro w świecie, w którym się przeglądając, mogła widzieć siebie piękną i wystarczającą taką, jaką była.
W biografii czytamy m.in.:
„Bardzo się z siostrą kochała, ale się nie lubiła. […] To stwierdzenie odsłania szczelinę w pogodnej masce poetki: smutek dziewczynki, kobiety, starszej kobiety wreszcie, której bliskimi byli wyłącznie członkowie towarzyskiej nie-rodziny.
Czy ten smutek ciągnął się od czasu odkrycia własnej inności przez wrażliwą nastolatkę? Skoro życie nie spełniało oczekiwań, to trzeba było opowiedzieć je inaczej? […]
Przez całe lata tak dobierała znajomych, w taki sposób zawierała przyjaźnie, dbała o nie i kultywowała, by zachować swoją przestrzeń komfortu.”
Silne zderzenie ze swoją „Innością” przeżywała poetka w życiu „towarzyskim”. Pokpiwała z osób zbyt wylewnych, opowiadających o wszystkim i o niczym (charakterystyczne dla wwo niezrozumienie dla „pogaduszek”, „rozmów o niczym”, wynikające z naszej potrzeby głębi w relacjach i rozmowie – literka D (ang. depth of processing) – głębia przetwarzania, z naszego akronimu DOES. Zresztą cała poezja Szymborskiej, jej egzysytencjalny wymiar i tematyka – są najsilniejszym przejawem tej cechy)
„Urszula Kozioł wspominała, że witały się z Wisławą – ze śmiechem – stwierdzeniem: „A teraz opowiem Ci całe moje życie”. Myślę, że to było kwintesencją relacji Szymborskiej z przyjaciółmi: tyle się o niej wiedziało, ile zobaczyło się samemu, obserwując ją. Nie opowiadała o sobie, nie zwierzała się, nie miała „przyjaciółek od serca”. Przyjaźnie były raczej od „rozumku”, od wspólnej zabawy, od wybuchów śmiechu, od anegdotycznych opowieści o świecie.”
„Zdała sobie sprawę, że jest uważana za dziwaczkę…”
Kolejnym, myślę, że wartym przytoczenia przykładem na borykanie się z „innością”, wynikającą z wysokiej wrażliwości, jest epizod przymusowej hospitalizacji z powodu gruźlicy w sanatorium, w wieloosobowej sali z innymi, głównie nie-wysoko wrażliwymi pacjentkami. O jej zmartwieniach i zmaganiach podczas tego pobytu czytamy:
„Nigdy nie identyfikowała się ze zbiorowościami, jednak kilka miesięcy życia wśród ludzi pozornie nie różniących się od niej pokazało jej w sposób wyjaskrawiony własną osobność. Kobiety chorujące na to samo co ona, przeżywające podobne lęki i cierpienia, tak samo tęskniące do swoich mężczyzn, poddane tym samym zabiegom medycznym, uwięzione na terenie tego samego sanatorium, w tych samych górach oddychające świeżym powietrzem, jedzące te same dania i pijące te same napoje okazały się dla niej istotami kompletnie obcymi, jak z innej planety. Trudno jej było pojąć jak można żyć aż tak… banalnie? Trywialnie? Płytko, powierzchownie?
Nasuwają mi się różne określenia, Szymborska nie używa jednak żadnego z nich, nie wartościuje cudzego życia. Po prostu dziwi się.
„Zdumiewają mnie ludzie, którzy nie tylko muszą ze sobą zbiorowo jeść, spać i chorować, ale jeszcze chcą się razem bawić i nie czują potrzeby chwilowej izolacji. Do tej pory myślałam, że jestem bardzo normalna, teraz dopiero widzę, że się różnię, i to prawie we wszystkim. Dziwne odkrycie.”
Dlaczego ludzie chcą cały czas rozmawiać, dlaczego lepiej czują się w gromadzie, dlaczego bez przerwy narzekają, czemu nic ich nie dziwi? Podczas gdy ona zadaje sobie sto pytań na minutę, nie ujawniając tego przed otoczeniem.
„Czemu zanadto w jednej osobie?
Tej a nie innej? I co tu robię?
W dzień co jest wtorkiem? W domu nie gnieździe?
W skórze nie łusce?
Z twarzą nie liściem?
[…] Akurat teraz? Do krwi i kości?
Sama u siebie w sobą? Czemu
Nie obok ani sto mil stąd,
Nie wczoraj, ani sto lat temu
Siedzę i patrzę w ciemny kąt
– tak jak z wzniesionym nagle łbem
Patrzy warczące zwane psem?
„Zdumienie” z tomu Wszelki wypadek, 1972
Doprawdy, bliżej było jej do psa warczącego na coś, co zobaczył w ciemnym kącie, czego nikt nie widzi albo co mu się śni, niż do ludzi, których nic nie dziwiło.
Rzeczywistość nie była dla niej oczywistością, była tajemnicą, cudem, darem, który trzeba dostrzec i odkryć dla siebie. Przywykła do życia wśród osób dokonujących takich codziennych odkryć, cieszących się małymi cudami, przeżywających ciche epifanie. W sanatorium doświadczała poczucia własnej inności w oczach otoczenia: zdała sobie sprawę, że jest uważana za dziwaczkę.
„Wiadomo – poetka” pewnie nieraz usłyszała przez przypadek uwagi na swój temat. Lekarz, którego prosiła o możliwość choćby parogodzinnego odosobnienia, nie rozumiał, o co jej chodzi. Bardzo się starała przystosować, była miła dla irytującego ją otoczenia, ale i tak jej indywidualność i oryginalność były postrzegane jako przywara, może nawet piętno.
„Z ludźmi się jednak nie zżyję, pozostając z nimi tylko w poprawnych stosunkach – pisała do Adama. – Nigdy dotąd nie myślałam o sobie jako o kimś bardzo różnym od normy, sam o tym chyba wiesz. Tutaj widzę, że jestem skrajnie inna, właściwie dramatycznie inna, co wcale mnie tak znowu nie cieszy. A przecież jestem zupełnie normalnym człowiekiem, na miłość boską!”
Może te miesiące spędzone na Ciągłówce natchnęły ją do tym większego zachwytu nad cudownością świata, odkrywaną wciąż na nowo?
„Jestem kim jestem.
Niepojęty przypadek
Jak każdy przypadek.
[…]
Mogłam być kimś
o wiele mniej osobnym.
[…]
Mogłam być sobą – ale bez
Zdziwienia,
a to by oznaczało,
że kimś całkiem innym.
„W zatrzęsieniu”, z tomu „Chwila”
SPełnienie: O znajdowaniu sposobu na przetrwanie i wytrwanie w tym, co się kocha…
SPełnienie jest zawsze subiektywnym odczuciem, ale zazwyczaj doznajemy go, go żyjemy życiem realizującym nasze wartości. Jakimi wartościami kierowała się nasza noblistka? Jak radziła sobie z przeciwnościami losu, w drodze do wyrażania i bronienia swoich wartości?
„Już jako mała dziewczynka Ichna nauczyła się, że lepiej jest być uśmiechniętą, wesołą, dowcipną. I nie chodziło tu o popisy. Ojciec nagradzający zabawne wierszyki kilkuletniej córki nauczył ją przy okazji, co jest w życiu naprawdę cenne. Poczucie humoru zakłada siłą rzeczy dystans do samego siebie, pozwalający popatrzeć na własnej problemy „przez odwróconą lornetkę” a taka perspektywa nie sprzyja zamartwianiu się i narzekaniu. Zmysł humoru daje też specyficzny rodzaj spostrzegawczości (…) Umiejętność zauważania absurdu, śmieszności w rzeczach zwykłych, dla innych ludzi banalnych, przezroczystych, towarzyszyła jej przez całe życie.[…]
Znana psycholożka amerykańska Judit Viorst stworzyła na użytek praktyki terapeutycznej kategorię rozwoju poprzez cierpienie, pokonywanie trudności. W jej koncepcji chodzi o godzenie się z życiowymi ciosami i umiejętność ich pozytywnego przepracowania. Dzięki głębokiemu przeżywaniu tego, co Viorst nazywa utratą – mieści się w tym i strata życiowych szans, i śmierć bliskich, i zawiedziona miłość, i po prostu przemijanie – możliwe staje się wejście na wyższy poziom rozwoju duchowego. Wydaje mi się, że życie Szymborskiej mogłoby stanowić ilustrację tej teorii. […]
Myślę, że Szymborska jest osobą ważną dla wielu ludzi – powodów jest pewnie tyle, ile tych osób. Jeden wydaje mi się szczególnie ważny: Wisławę wyróżnia sztuka zwycięskiego wychodzenia z trudności, kryzysów, nieszczęść. W jaki sposób poetka ją posiadła – to tajemnica jej osobowości. My możemy zaobserwować tylko jej „metody”.
Najważniejszą była na pewno twórczość – to w niej Wisława znajdowała ukojenie, a może raczej rozumienie tego, co rani. Drugim jej sposobem na życie wbrew bólowi istnienia był humor. Poczucie humoru, zmysł humoru, pozwalały jej w każdej niemal sytuacji zobaczyć jakąś jasną stronę, dostrzec coś zabawnego albo przynajmniej dziwnego lub intrygującego. Co więcej, umiała dzielić się tymi mniejszymi i większymi radościami z otoczeniem.
„Moje znaki szczególne / to zachwyt i rozpacz”
Osobno o reaktywności emocjonalnej (E ,ang. emotional reactivity and empathy – tzw. reaktywność emocjonalna i empatia) raczej pisać nie muszę. Cała poezja Szymborskiej pokazuje, jak bogaty, szeroki wachlarz emocji potrafiła przeżywać, jak przeżywała je intensywnie. Również wyczucie drugiego człowieka, czy to pod kątem emocji czy potrzeb, odnaleźć możemy we fragmentach opisujących jej relacje z innymi, to, jakim była fantastycznym kompanem, jak doskonale potrafiła wczuć się w towarzystwo i wręcz wszystkich zabawiać, nawet, gdy sama nie była w najlepszej formie psychicznej. Przedstawiam poniżej cytat wskazujący na kwestię emocjonalności, ale jednocześnie ból związany z odczuwaniem „inności” jako źródło inspiracji poetki.
„Gra ambiwalencją przynależności i osobności to częsty motyw w poezji Szymborskiej. Dużo chętniej deklaruje poetka przynależność do świata przyrody, natury, wszechświata wręcz niż do społeczeństwa rządzącego się prawami statystyki. […]
Zdziwienie, zadziwienie, osobność, zachwyt to jej znaki firmowe. Obok nich często pojawia się ból i płynąca z niedocieczonych tajemnic melancholia. „Moje znaki szczególne / to zachwyt i rozpacz” – to najtrafniejsza chyba znana mi autocharakterystyka Szymborskiej. […]
Podwójność uczuć pojawiała się już w listach do Adama Włodka. Szymborska uznawała uczucia ludzkie za zjawisko skomplikowane, obserwowała wielość uczuć własnych i innych ludzi, nie chciała ich upraszczać. „Wisełko wieloraka” – zwracał się do niej Włodek, i nie był to tylko żart.”
W opisach jej pracy z kolei odnajdujemy fragmenty podkreślające ogromną sumienność i wyczulenie na precyzję, wszelkie drobiazgi i subtelności (S, ang. Sensitive – wyczulenie na niuanse i subtelności). Myślę, że poniższy cytat pięknie to ukazuje:
„Nie, każde słowo było użyte celowo, jego pozycja przemyślana, a gry znaczeń zamierzone. Przy okazji odsłaniają się cechy usposobienia poetki dotąd przeze mnie nie zauważone: pedanteria i surowe wymagania co do kompetencji własnych i cudzych, a także umiejętność stanowczego obstawania przy własnym zdaniu. Można powiedzieć, że ujawniały się one przede wszystkim w twórczości. Jeśli jednak zastanowić się nad taktyką przyjmowaną w kwestii wyjazdów na ryby, także odnaleźć można w niej upór, stanowczość i nieustępliwość „opakowane” w miłe słowa, grzeczne gesty i serdeczne obietnice.”
Wyrażona w końcówce cytatu „dyplomacja” jest przejawem dojrzałej reaktywności emocjonalnej połączonej z głębią przetwarzania”.
I na tym kończę opowieść o naszej wspaniałej poetce, wysoko wrażliwej Wisławie Szymborskiej. Czyż nie była ona w swojej wrażliwości absolutnie piękna i wyjątkowa?
Wierzę, że ten wpis, ukazujący życiową postawę Wisławy Szymborskiej, stanowi dowód na to, że podążanie drogą 3SP dla SP jest dobrym kierunkiem dla każdej Kobiety, która chce w końcu zacząć lubić siebie i żyć szczęśliwie, w swojej wysoko wrażliwej naturze. Mam nadzieję, że zachęci on Was, moje drogie czytelniczki, do rozpoczęcia aktywnych poszukiwań Waszych własnych 3 SP: SPokoju, SPójności i SPełnienia. Możecie je rozpocząć poprzez lekturę mojego bloga oraz bezpłatnego, 33-stronicowego ebooka: „Tonąc w emocjach – nauka pływania”, który otrzymacie po zapisie na Newsletter, poniżej.
Podzielcie się proszę wrażeniami z lektury – jak to jest poczuć, że tak niezwykłe osoby, jak Wisława Szymborska, potrafiły uczynić wielki dar z cechy, jaką jest wysoka wrażliwość? Do czego Was to inspiruje? Czy jakoś zmienia Wasze spojrzenie na własną wrażliwość?
O AUTORCE
Nazywam się Małgorzata Pawlińska. Jako psycholog, Coach PCC ICF oraz licencjonowany konsultant i trener Odporności Psychicznej - pomagam kobietom będącym SP (SP – Sensitive Person) odnaleźć i rozwijać w życiu 3 SP: SPokój, SPójność, SPełnienie.
Dziękuję. Mam wrażenie jakbyn czytała o sobie. Pięknie pozdrawiam. Cieszę się, że mogę czytać Pani artykuły i słuchać webinaru.
I ja się cieszę Kingo 🙂